Ja, Nakana
Hikaru, 17lat, druga klasa liceum oświadczam wszem i wobec, że nienawidzę w tej
chwili całego świata. Zawsze chciałem gdzieś stąd zniknąć, albo zrobić coś by
nie było mnie choć przez chwilę. Ale nie myślałem, że będę musiał iść do szkoły
z internatem za jedno małe przewinienie! No dobra.. Może bójka na pełną skalę z
dyrektorem mojej starej budy nie była takim „małym przewinieniem”, ale żeby od
razu mnie do internatu wysyłać..? No ludzie. Ględziłem tak i mędziłem,
składając ostatnie pary spodni i bluzek do dużej walizki z przypinkami z napisami
różnych zespołów rockowych.
- Hikaru! Jak się nie pośpieszysz, spóźnisz się! – usłyszałem wołanie mojej
matki.
Chwyciłem jeszcze gitarę, westchnięciem pożegnałem moje wygodne, ciepłe
łóżeczko i pognałem na dół, potykając się o własne stopy. Gdy dotarłem do
drzwi, czekała już na mnie taksówka. Rodzice stali w drzwiach, czekając jak
odjadę. Niby nic, niby jadę na ten rok czy dwa, ale i tak nie pofatygowali się
by trochę popłakać. Aah… Zapomniałem, że moi prawdziwi rodzice dawno są w
niebie, a ci tutaj są przyszywanymi. Pewnie dlatego, nawet łzy czy coś nie
uronili. A, niech ich tam kruki na starość dopadną. I tak ich nie lubiłem.
Wsiadłem do pojazdu i ruszyliśmy. Nawet nie wiem ile jechaliśmy, bo zasnąłem.
Obudziło mnie szturchanie. Chyba ktoś mnie próbował obudzić. Haha, chyba się
temu komuś coś przywidziało, że mnie chce na siłę obudzić! Nie ma szan…
- Uaaaa~~! – krzyknąłem kiedy poczułem na sobie lodowatą wodę. Zanim wyostrzył
mi się wzrok i mogłem już dobrze widzieć, przyparłem jak sądzę chłopaka do
ściany i warknąłem
- Czego mnie na wejściu święcisz kurwa?!
- No już, już. Hi-chan, spokój. – próbował uspokoić mnie dość znajomy głos.
„Hi-chan? Znam tylko jedną osobę co do mnie tak mówiła…”
- Saki…? – otarłem oczy, puszczając szatyna. Teraz widziałem już normalnie.
- No nareszcie żeś się skapnął. Jak mogłeś nie poznać wielkiego Saki’ego! Stary,
kopę lat! Ile to już będzie? Trzy? – rzucił się na mnie, przyduszając mój
biedny kark.
- T-ta.. Coś koło tego. Ale czekaj.. Przecież byłem w taksówce… - rozejrzałem
się i zobaczyłem tylko plac, ogród, a sam stałem przed wielkim murowanym
wejściem do internatu. Po taksówce śladu nie było.
- No więc widzisz. Znalazłem cię tutaj takiego śpiącego przed bramą z walizką
to się zdziwiłem. Myślałem, że cię w końcu dość mieli, dali środki nasenne i
wywieźli jak najdalej. – parsknął śmiechem.
- Ha. Ha. Ha. Śmieszne, nie powiem. Mam zamiar się tu teraz uczyć, bądź łaskaw mi
powiedzieć gdzie dyrekcja. – mój przyjaciel tylko uśmiechnął się, odsunął,
ukazując drogę do wejścia i ukłonił się jak jakiś lokaj.
- Wiesz, Sebascianem to ty marnym jesteś. – znowu parsknął śmiechem, a ja
podniosłem walizkę i ruszyłem za nim do holu. W międzyczasie opowiadał mi o tym
co się tu znajduje, jak gdzie dojść i paru innych rzeczach.
- Ale ostrzegam cię. – Uhu, znowu nakazy. – Nie zadzieraj z tutejszymi Królami.
– zrobił całkiem poważna minę, dalej się uśmiechając i poszukał po czymś wzrokiem. Wreszcie pokazał
dyskretnie palcem na idącego w oddali blondyna z książką w ręku. Muszę
przyznać, że całkiem przystojny… Nie, nie! Co ja gadam…
- To jeden z trzech Króli. Jest z nich najważniejszy. Kihara Isei.
- Isei… - zamyśliłem się. Imię całkiem ładne, nie wiem co może być w nim
takiego złego.
- Ty się nie zamarzaj przypadkiem. Tę słitaśne imię to zmyłka. Tak na serio
jest nie poskromionym sadystą. Mieszkamy w akademiku i mamy współlokatorów, a w
jego pokoju nikt nie mieszka. Słyszałem, że każdy kto się do niego wprowadzi,
wyjeżdża bo bliższej konfrontacji. Znaczy
się, to tylko plotki. W każdym razie, jest tutaj tak jak w liceum. On jest o
rok wyżej więc nie będziemy mieli z nim za dużo do czynienia. – rozgadał się na
dobre. Ja tymczasem oglądałem jak wymijają nas ludzie, jak ściany zmieniają
stopniowo kolor z jasnego na ciemny i odwrotnie. Uuh.. Ile będziemy tak jeszcze
iść….?
- Już jesteśmy. – oznajmił szatyn jakby czytając mi w myślach.
- No dobra, może prawie. – rozwiał me nikłe nadzieje.
- Ja musze iść jeszcze cos załatwić, więc jeżeli możesz to idź dalej sam.
Prosto i na lewo. Duże złote drzwi. Nie przeraź się tylko. – zachichotał i
odszedł w nieznanym mi kierunku. Westchnąłem i poszedłem dalej. Ta, tyle że za
cholerę nie mogłem trafić. Dzięki o mój wrodzony zmysłu orientacji w terenie, a
raczej jego totalnemu braku. Już nie miałem siły na to wszystko, więc rzuciłem
swoją walizkę o podłogę a sam usiadłem na środku korytarza z oczywistą miną
„foch”. Nagle usłyszałem kroki, ale nie mam zamiaru wstawać, za nic!
- Hahah, zgubiłeś się, co, młody? – usłyszałem głęboki, acz uroczy głos
jakiegoś chłopaka. No niech będzie. Zrobię ten wyjątek.
Powoli podniosłem powieki i moim oczom ukazała się postać kucającego przede mną
blondyna, trzymającego w prawej ręce książkę. Uśmiechał się szeroko, patrząc na
mnie swoimi jasno-zielonymi oczami. Był tak blisko, że mimowolnie lekko się
zarumieniłem i odwróciłem automatycznie twarz w lewo.
- Nic ci do tego króliku. – Wymsknęło mi się, zanim zdążyłem ugryźć się w
język.
- Króliku…? Aaahh… Haha. – zaśmiał się i podniósł. – Interesujące z ciebie
dziecko.
- Nie jestem dzieckiem! – oburzyłem się i nafukany wydąłem policzki.
- No dobrze, dobrze młody. To ty jesteś tym nowym tak? Jestem przewodniczącym
samorządu, więc wiem parę ciekawych rzeczy na twój temat. - wzdrygnąłem się.
- Więc zapamiętaj to, młody. Jeżeli zamierzasz tutaj narobić takiego bałaganu
jak tam, nie będzie za fajnie. – dalej się uśmiechał, ale można było wyczuć tą
niemal namacalną mroczną aurę wokół niego. Chyba jednak Saki miał rację co do
tego sadyzmu.
Szybko skinąłem na wznak zgody, żeby jeszcze bardziej nie rozjuszyć blondyna.
- Skoro zakumałeś to może cię zaprowadzę do dyrektora ok? – i znowu powróciła
spokojna, uśmiechnięta osoba, a po mrocznej aurze nie zostało nic. Ale żeby
nie chcąco jej nie zbudzić wziąłem dupę w troki i wstałem, otrzepując się.
- Ta jes, psze pana. – zasalutowałem.
- Haha, jestem tylko rok straszy. Isei wystarczy. – uśmiechnął się znowu, ale
tym razem jakoś tak szczerzej, niż za poprzednim.
- I-Isei. – wydukałem, czując jak ciepło napływa mi na policzki. Na szczęście
nie zauważył, bo już szedł na przód, a
ja po chwili pobiegłem za nim. Dotarliśmy do złotych drzwi. Przepraszam, już
się poprawiam. Do wieeeelkich i złooootych drzwi. Tam mnie Isei zostawił
odchodząc i znowu zaczynając czytać swoją książkę. Niestety nie przeczytał jej
zbyt wiele, bo widziałem jak zbiera się koło niego grupka dziewczyn. Oj,
biedny. Westchnąłem z uśmiechem i wszedłem do równie wielkiego jak drzwi
pomieszczenia. Ten to dopiero miał jak
król.
--------------------------------------------------------
No, oto pierwsza notka. Mam nadzieję że się podoba *3*
Nie umiem pisać, co pewnie wiele z was stwierdzi bo przeczytaniu tego, ale mam nadzieję że przypadnie wam do gustu c;
O mnie
- Sky
- Coś o sobie taa...? Hmm... No to tak. Ekhm. YO! Możecie mówić na mnie Sky. Uwielbiam śpiewać po angielsku japońskie piosenki, może kupię sobie kiedyś mikrofon i coś nagram *-* Kocham oglądać anime, jeszcze bardziej czytać mangi~ Najlepiej ciekawe shouneny. Hm.. Co jeszcze... Aha! Czujcie się tu jak w u siebie XD Tylko nie rozrabiajcie za dużo c; Enjoy c: (Tak, to ja na avku ;-; ) Jeszcze jedno opowiadanie! - http://what-the-hell-is-going-on.bloog.pl/
zajebiaaaszcze :DD
OdpowiedzUsuńJak ty to robisz, że jak czytam to co piszesz to mam banana na twarzy? ._.
OdpowiedzUsuń<3
Kochana, teraz to ja mam dzięki Tobie banana na twarzy XD <3
UsuńWiem, że bardzo rzadko dodaję rozdziały. Mam w cholercię mało weny w sobie i samozaparcia, a mam tyyyle pomysłów na kolejne opowiadania ;_;
Jak byś chciała to tutaj mam nowe opowiadanie:
http://what-the-hell-is-going-on.bloog.pl/
Na razie jest tylko 1 roz, ale za trochę dodam 2 :3