O mnie

Coś o sobie taa...? Hmm... No to tak. Ekhm. YO! Możecie mówić na mnie Sky. Uwielbiam śpiewać po angielsku japońskie piosenki, może kupię sobie kiedyś mikrofon i coś nagram *-* Kocham oglądać anime, jeszcze bardziej czytać mangi~ Najlepiej ciekawe shouneny. Hm.. Co jeszcze... Aha! Czujcie się tu jak w u siebie XD Tylko nie rozrabiajcie za dużo c; Enjoy c: (Tak, to ja na avku ;-; ) Jeszcze jedno opowiadanie! - http://what-the-hell-is-going-on.bloog.pl/

wtorek, 29 stycznia 2013

Rozdział I

Ja, Nakana Hikaru, 17lat, druga klasa liceum oświadczam wszem i wobec, że nienawidzę w tej chwili całego świata. Zawsze chciałem gdzieś stąd zniknąć, albo zrobić coś by nie było mnie choć przez chwilę. Ale nie myślałem, że będę musiał iść do szkoły z internatem za jedno małe przewinienie! No dobra.. Może bójka na pełną skalę z dyrektorem mojej starej budy nie była takim „małym przewinieniem”, ale żeby od razu mnie do internatu wysyłać..? No ludzie. Ględziłem tak i mędziłem, składając ostatnie pary spodni i bluzek do dużej walizki z przypinkami z napisami różnych zespołów rockowych.
- Hikaru! Jak się nie pośpieszysz, spóźnisz się! – usłyszałem wołanie mojej matki.
Chwyciłem jeszcze gitarę, westchnięciem pożegnałem moje wygodne, ciepłe łóżeczko i pognałem na dół, potykając się o własne stopy. Gdy dotarłem do drzwi, czekała już na mnie taksówka. Rodzice stali w drzwiach, czekając jak odjadę. Niby nic, niby jadę na ten rok czy dwa, ale i tak nie pofatygowali się by trochę popłakać. Aah… Zapomniałem, że moi prawdziwi rodzice dawno są w niebie, a ci tutaj są przyszywanymi. Pewnie dlatego, nawet łzy czy coś nie uronili. A, niech ich tam kruki na starość dopadną. I tak ich nie lubiłem.
Wsiadłem do pojazdu i ruszyliśmy. Nawet nie wiem ile jechaliśmy, bo zasnąłem. Obudziło mnie szturchanie. Chyba ktoś mnie próbował obudzić. Haha, chyba się temu komuś coś przywidziało, że mnie chce na siłę obudzić! Nie ma szan…
- Uaaaa~~! – krzyknąłem kiedy poczułem na sobie lodowatą wodę. Zanim wyostrzył mi się wzrok i mogłem już dobrze widzieć, przyparłem jak sądzę chłopaka do ściany i warknąłem
- Czego mnie na wejściu święcisz kurwa?!
- No już, już. Hi-chan, spokój. – próbował uspokoić mnie dość znajomy głos. „Hi-chan? Znam tylko jedną osobę co do mnie tak mówiła…”
- Saki…? – otarłem oczy, puszczając szatyna. Teraz widziałem już normalnie.
- No nareszcie żeś się skapnął. Jak mogłeś nie poznać wielkiego Saki’ego! Stary, kopę lat! Ile to już będzie? Trzy? – rzucił się na mnie, przyduszając mój biedny kark.
- T-ta.. Coś koło tego. Ale czekaj.. Przecież byłem w taksówce… - rozejrzałem się i zobaczyłem tylko plac, ogród, a sam stałem przed wielkim murowanym wejściem do internatu. Po taksówce śladu nie było.
- No więc widzisz. Znalazłem cię tutaj takiego śpiącego przed bramą z walizką to się zdziwiłem. Myślałem, że cię w końcu dość mieli, dali środki nasenne i wywieźli jak najdalej. – parsknął śmiechem.
- Ha. Ha. Ha. Śmieszne, nie powiem. Mam zamiar się tu teraz uczyć, bądź łaskaw mi powiedzieć gdzie dyrekcja. – mój przyjaciel tylko uśmiechnął się, odsunął, ukazując drogę do wejścia i ukłonił się jak jakiś lokaj.
- Wiesz, Sebascianem to ty marnym jesteś. – znowu parsknął śmiechem, a ja podniosłem walizkę i ruszyłem za nim do holu. W międzyczasie opowiadał mi o tym co się tu znajduje, jak gdzie dojść i paru innych rzeczach.
- Ale ostrzegam cię. – Uhu, znowu nakazy. – Nie zadzieraj z tutejszymi Królami. – zrobił całkiem poważna minę, dalej się uśmiechając  i poszukał po czymś wzrokiem. Wreszcie pokazał dyskretnie palcem na idącego w oddali blondyna z książką w ręku. Muszę przyznać, że całkiem przystojny… Nie, nie! Co ja gadam…
- To jeden z trzech Króli. Jest z nich najważniejszy. Kihara Isei.
- Isei… - zamyśliłem się. Imię całkiem ładne, nie wiem co może być w nim takiego złego.
- Ty się nie zamarzaj przypadkiem. Tę słitaśne imię to zmyłka. Tak na serio jest nie poskromionym sadystą. Mieszkamy w akademiku i mamy współlokatorów, a w jego pokoju nikt nie mieszka. Słyszałem, że każdy kto się do niego wprowadzi, wyjeżdża bo bliższej konfrontacji.  Znaczy się, to tylko plotki. W każdym razie, jest tutaj tak jak w liceum. On jest o rok wyżej więc nie będziemy mieli z nim za dużo do czynienia. – rozgadał się na dobre. Ja tymczasem oglądałem jak wymijają nas ludzie, jak ściany zmieniają stopniowo kolor z jasnego na ciemny i odwrotnie. Uuh.. Ile będziemy tak jeszcze iść….?
- Już jesteśmy. – oznajmił szatyn jakby czytając mi w myślach.
- No dobra, może prawie. – rozwiał me nikłe nadzieje.
- Ja musze iść jeszcze cos załatwić, więc jeżeli możesz to idź dalej sam. Prosto i na lewo. Duże złote drzwi. Nie przeraź się tylko. – zachichotał i odszedł w nieznanym mi kierunku. Westchnąłem i poszedłem dalej. Ta, tyle że za cholerę nie mogłem trafić. Dzięki o mój wrodzony zmysłu orientacji w terenie, a raczej jego totalnemu braku. Już nie miałem siły na to wszystko, więc rzuciłem swoją walizkę o podłogę a sam usiadłem na środku korytarza z oczywistą miną „foch”. Nagle usłyszałem kroki, ale nie mam zamiaru wstawać, za nic!
- Hahah, zgubiłeś się, co, młody? – usłyszałem głęboki, acz uroczy głos jakiegoś chłopaka. No niech będzie. Zrobię ten wyjątek.
Powoli podniosłem powieki i moim oczom ukazała się postać kucającego przede mną blondyna, trzymającego w prawej ręce książkę. Uśmiechał się szeroko, patrząc na mnie swoimi jasno-zielonymi oczami. Był tak blisko, że mimowolnie lekko się zarumieniłem i odwróciłem automatycznie twarz w lewo.
- Nic ci do tego króliku. – Wymsknęło mi się, zanim zdążyłem ugryźć się w język.
- Króliku…? Aaahh… Haha. – zaśmiał się i podniósł. – Interesujące z ciebie dziecko.
- Nie jestem dzieckiem! – oburzyłem się i nafukany wydąłem policzki.
- No dobrze, dobrze młody. To ty jesteś tym nowym tak? Jestem przewodniczącym samorządu, więc wiem parę ciekawych rzeczy na twój temat. - wzdrygnąłem się.
- Więc zapamiętaj to, młody. Jeżeli zamierzasz tutaj narobić takiego bałaganu jak tam, nie będzie za fajnie. – dalej się uśmiechał, ale można było wyczuć tą niemal namacalną mroczną aurę wokół niego. Chyba jednak Saki miał rację co do tego sadyzmu.
Szybko skinąłem na wznak zgody, żeby jeszcze bardziej nie rozjuszyć blondyna.
- Skoro zakumałeś to może cię zaprowadzę do dyrektora ok? – i znowu powróciła spokojna, uśmiechnięta osoba, a po mrocznej aurze nie zostało nic. Ale żeby nie chcąco jej nie zbudzić wziąłem dupę w troki i wstałem, otrzepując się.
- Ta jes, psze pana. – zasalutowałem.
- Haha, jestem tylko rok straszy. Isei wystarczy. – uśmiechnął się znowu, ale tym razem jakoś tak szczerzej, niż za poprzednim.
- I-Isei. – wydukałem, czując jak ciepło napływa mi na policzki. Na szczęście nie zauważył, bo  już szedł na przód, a ja po chwili pobiegłem za nim. Dotarliśmy do złotych drzwi. Przepraszam, już się poprawiam. Do wieeeelkich i złooootych drzwi. Tam mnie Isei zostawił odchodząc i znowu zaczynając czytać swoją książkę. Niestety nie przeczytał jej zbyt wiele, bo widziałem jak zbiera się koło niego grupka dziewczyn. Oj, biedny. Westchnąłem z uśmiechem i wszedłem do równie wielkiego jak drzwi pomieszczenia. Ten to dopiero  miał jak król.

--------------------------------------------------------

No, oto pierwsza notka. Mam nadzieję że się podoba *3*
Nie umiem pisać, co pewnie wiele z was stwierdzi bo przeczytaniu tego, ale mam nadzieję że przypadnie wam do gustu c;

3 komentarze:

  1. Jak ty to robisz, że jak czytam to co piszesz to mam banana na twarzy? ._.
    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, teraz to ja mam dzięki Tobie banana na twarzy XD <3
      Wiem, że bardzo rzadko dodaję rozdziały. Mam w cholercię mało weny w sobie i samozaparcia, a mam tyyyle pomysłów na kolejne opowiadania ;_;
      Jak byś chciała to tutaj mam nowe opowiadanie:
      http://what-the-hell-is-going-on.bloog.pl/
      Na razie jest tylko 1 roz, ale za trochę dodam 2 :3

      Usuń